sobota, 12 stycznia 2013

Rozdział 8


Oczami Justina:
Wziąłem różę, zamknąłem drzwi i ruszyłem w stronę drzwi frontowych. Zadzwoniłem dzwonkiem, a po kilku sekundach otworzyła mi drzwi jej mama.
- Dzień Dobry
- Dzień Dobry. Ty pewnie jesteś Justin.
- No tak
- Zapraszam, wejdź. Moja córka się jeszcze nie wyszykowała.
- Dziękuje – wszedłem do domu i zobaczyłem jak Domi z gracją schodzi po schodach.
- Cześć – przywitała się ze mną i lekko uścisnęła
Oczami Domi:
- To my lecimy – powiedziałam po czym przytuliłam mamę
- Miłej randki – szepnęła mi mama na ucho – Dobry wybór
- Tylko wróćcie przed 22:30 – oznajmiła moja rodzicielka, gdy wychodziliśmy
- Nie ma się pani o co martwić
- To w takim razie miłej zabawy
- Dziękujemy – powiedzieliśmy równocześnie, a Justin przepuścił mnie w drzwiach. Szliśmy w ciszy, a będąc przy samochodzie Biebs otworzył mi drzwi od strony pasażera, a gdy wsiadłam, zamknął je i szybko pojawił się na swoim miejscu.
Oczami Justina:
- To gdzie jedziemy?
- Najpierw na kolację, a później zobaczysz bo to będzie niespodzianka
- No powiedz… Ja nie wytrzymam
- Myślisz, że Ci powiem? Co to by była za niespodzianka gdybym Ci teraz wszystko wyśpiewał?
- No żadna, ale musisz wiedzieć, że jestem ciekawska
- Okej. Już jesteśmy – powiedziałem po czym podbiegłem otworzyć drzwi mojej towarzyszce i podałem jej rękę, aby było jej łatwiej wysiąść.
- Dzięki – uśmiechnęła się
- Nie ma za co. … Rezerwacja na nazwisko…
- Bieber – nie dano mi dokończyć – Zapraszamy do stolika – poszliśmy za mężczyzną koło 30 - Oto państwa stolik. Kelner zaraz podejdzie i przyniesie menu
- Dziękujemy – powiedziałem odsuwając Dominice krzesło, na co promiennie się uśmiechnęła
- Podać coś do picia? – zapytał kelner podając nam ‘książki’ z daniami
- Poproszę wodę – odpowiedziała
- A dla pana?
- To samo
Kiedy Domi przeglądała menu, ja uważnie się jej przyglądałem. Miała na sobie białą sukienkę (klik), czarne buty na obcasie (klik), a na oparciu siedzenia wisiała czarna torba (klik). Jej rzęsy podkreślone były czarną mascarą, a usta pociągnięte ognistą – czerwoną szminką.
- Już państwo wybrali?
- Ja poproszę tagliatelle ze szpinakiem i serem, a Ty Justin?
- Hmm, też tagliatelle. – kelner zapisał zamówienie, zabrał karty i oddalił się – Jak Ci minął dzisiejszy dzień?
- Jak na razie fantastycznie
- Mam nadzieję, że będzie taki do końca – uśmiechnęła się
- A Tobie?
- Całkiem nieźle – teraz to ja pokazałem moje uzębienie, a kelner podał nam nasze zamówienia – Dziękujemy
- Smacznego! – oznajmiliśmy równocześnie i zaczęliśmy się śmiać
- Jak Ci smakuje? – zapytałem po jakimś czasie
- Jest wyśmienite, a Tobie?
- Myślę, że masz rację. – odpowiedziałem - …Pyszne było. Co chciałabyś zjeść na deser?
- A co polecasz?
- Z tego co wiem, mają tu najlepszą szarlotkę na ciepło
- Z chęcią spróbuję – po chwili pojawił się obok nas kelner, który zauważył, że skonsumowaliśmy już danie główne
- Mogę już zabrać talerze?
- Tak, oczywiście. Poprosimy jeszcze dwie szarlotki na ciepło - powiedziałem
- Za chwilę przyniosę
- A i poproszę rachunek – kelner kiwnął potakująco głową i odszedł
Po kilku minutach wrócił z naszym zamówieniem i rachunkiem. Wyjąłem portfel z kieszeni , włożyłem pieniądze do specjalnej książeczki i oddałem mu ją. Przy deserze śmialiśmy się, rozmawialiśmy i, co najważniejsze, dużo lepiej się poznaliśmy. Na szczęście nasz stolik stał w dość dużej odległości od pozostałych gości. Nim się obejrzeliśmy była 19:30 i opuszczaliśmy restaurację. Jak na gentelmana przystało otworzyłem Dominice drzwi i usadowiłem się w fotelu kierowcy.
- kilka minut później -
- Załóż to na oczy – powiedziałem i podałem jej fioletową chustkę
- Czemu?
- Chcesz mieć niespodziankę? – spytałem patrząc się na jezdnie na co tylko potaknęła – To zawiązuj i nie marudź bo niespodzianka nie wyjdzie
- No już – odpowiedziała i zawiązała czarną chustkę na oczach, a ja pomachałem przed nimi
- Nic nie widzisz, czyli jest OK.
- Ale Ty nie chcesz mnie porwać, co nie?
- Nieee. Niespodzianka będzie miła
- Niespodzianki zawsze są miłe, a jak nie są to to nie niespodzianki
- Masz rację – zarumieniła się lekko
- Dojechaliśmy. Poczekaj pomogę Ci bo się jeszcze wywrócisz
- Uważasz, że jestem niezdarą?
- Skądże, ale chciałem zauważyć, że masz na oczach opaskę i będą schodki
- Już dobrze – pomogłem jej wysiąść i prowadziłem w stronę wejścia trzymając ją jedną ręką w pasie, a drugą za dłoń
- Uwaga schodki… Teraz podest… Znów schodki… Jesteśmy – stanąłem za nią i zacząłem odwiązywać chustkę – Witam w Obserwatorium Griffitha – powiedziałem i schowałem materiał do kieszeni spodni
Pokazałem jej widok zachodzącego słońca i piękne, rozświetlone Los Angeles.
- Niespodziewana niespodzianka?
- Myślałam o czymś innym ,ale to jest o – wskazała palcem w górę – niebo lepsze!
- Cieszę się, że Ci się podoba. Chodź oprowadzę Cię, a potem wrócimy jak będzie już ciemniej
- Prowadź - zaśmialiśmy się
Oczami Domi:
Tu jest na serio pięknie, a Justin jest romantyczny. Nikt mnie jeszcze nie zabrał do tak cudownego miejsca! Moje zauroczenie się chyba pogłębia o ile nie zahaczy o miłość. Dobra ogarnij się i oglądaj to co pokazuje Ci Bieber – skarciłam się w myślach
Pokazywał mi różne pomieszczenia, przyrządy oraz malowidła na ścianach i sufitach. (klik, klik, klik, klik, klik, nie patrzcie na tych ludzi
:D)Po ok. 0,5 godzinie wróciliśmy do miejsca, w którym Justin zdjął mi opaskę, czyli miejsca, w którym był niesamowity widok (klik). Usiedliśmy na ławeczce i przyglądaliśmy się niebu.
- Skąd znasz to miejsce?
- Pokazał mi je kiedyś dziadek i teraz czasami wieczorami oraz w nocy przychodzę tutaj, aby pomyśleć
- Ciekawe, a o czym tu zazwyczaj myślisz?
- O problemach lub innych zagwostkach
- A czy ktoś wie, że tutaj przychodzisz?
- Mama i właściciel bo przyjaźni się z moją rodziną i on pozwala mi tutaj przebywać albo jak potrzebuję to zamknie dla mnie całe obserwatorium
- Tak jak teraz?
- Tak, ponieważ chciałem Ci to wszystko pokazać bez turystów i innych ludzi
- Miło
- Chcesz zobaczyć księżyc?
- Pytasz się jeszcze?
- To chodź – pociągnął mnie delikatnie za rękę – Spójrz – pokazał mi szkiełko teleskopu (klik)
Stanęłam bliżej i przyłożyłam oko do soczewki. Kiedy oglądałam księżyc, który był śliczny, Justin objął mnie od tyłu i zaśpiewał wprost do ucha:

„When I met you girl my heart went knock knock
Now them butterflies In my stomach won’t stop stop”
(One Time; Pol.:
„Kiedy Cię poznałem dziewczyno, moje serce zrobiło puk-puk
Teraz motyle, które mam w brzuchu nie chcą się zatrzymać”; tłumaczenie z tekstowo.pl)
Gdy skończył odsunął się ode mnie, a ja od teleskopu i usiadłam z powrotem na ławeczce. Po chwili do mnie dołączył.
- Piękne są te gwiazdy – rozmarzyłam się patrząc w niebo
- Ale Ty piękniejsza – uśmiechnął się.
Niebo trochę zmieniło odcień – na bardziej romantyczny (klik). Spuściłam głowę w dół i przygryzłam lekko wargę. Bieber podniósł mój podbródek i przekręcił w swoją stronę. Zatopiłam się w jego czekoladowych oczach, a nasze twarze dzieliło coraz mniej centymetrów. Nie minęła sekunda i dotknął swoimi ustami moich. Był delikatny i namiętny, kiedy zauważył, że nie protestuję pogłębił pocałunek. Swoje ręce położył na moje talii, a ja swoje oplotłam wokół jego szyi. Nasze języki tańczyły jakiś taniec, które tylko one znały. Po chwili odsunęliśmy się od siebie.

- Zauroczyłem się – powiedział nieśmiało, a ja uśmiechnęłam się
- Ja chyba też – szepnęłam mu na ucho uprzednio dając mu buziaka w policzek
- Chodźmy bo jest już za piętnaście 22. – oznajmił, wstałam, obejrzałam po raz ostatni gwiazdy i ruszyliśmy w stronę samochodu.
Jechaliśmy w ciszy, ale chyba obojgu nam nie przeszkadzała. Po dziesięciu minutach Justin zatrzymał się na podjeździe mojego domu.
- Dziękuje było fantastycznie.
- Cieszę się, że Ci się podobało.
- I to jak!
- To może poszlibyśmy gdzieś na 2 randkę w najbliższym czasie?
- Z chęcią. Zdzwonimy się jeszcze i umówimy dokładnie.
- Okej
- Do zobaczenia – dałam mu długiego buziaka w policzek
- Do zobaczenia – uśmiechnął się seksownie
Wysiadłam i poszłam do domu. Gdy Justin odjechał, a ja przeszłam przez próg tanecznym krokiem weszła do salonu.
- Wróciłam!!! – powiedziałam entuzjastycznie
- Super. Punktualnie, gratuluję! Jak tam na randce? – zapytała mama
- Cuuudownie!
- A gdzie byliście?
- Najpierw w restauracji, a potem w obserwatorium
- I co pocałował Cię?
- Mamoooo
- No co? Chcę tylko się dowiedzieć czy Cię pocałował.
- Tak – w duchu skakałam ze szczęścia
- Ooo, cześć córeczko. Jak tam na randce? – tata wszedł do salonu
- Bardzo dobrze. To ja lecę do siebie. Branoc.
- Nie zjesz nic?
- Przecież mówiłam, że byliśmy na kolacji. – powiedziałam ze schodów
- Już dobrze. Miłych snów!
- Dzięki i nawzajem
Poleciałam do łazienki, umyłam się i wskoczyłam pod kołderkę, ponieważ byłam bardzoo zmęczona dzisiejszym dniem. Ten pocałunek był niesamowity! Najlepszy! Po prostu jedyny w swoim rodzaju, nasz pierwszy. Dobra koniec już tego myślenia! Idę spać. Pewnie dopiero jutro w całości to do mnie dojdzie.
Oczami Justina:
- Mamoo wróciłem!!!
- Cześć synku! I jak było? – wychyliła się mama z kuchni
- Genialnie
- Tylko tyle? Nie opowiesz mi nic?
- Jutroo. Zmęczony jestem. Dobranoc – pocałowałem ją w policzek i poszedłem na górę.
- Nie zjesz nic?
- Jedliśmy
- Kolorowych snów
- Dziękuje i nawzajem
Wskoczyłem szybko pod prysznic i po kliku minutach przykrywałem się kołdrą. Minęła chwila, a już byłem w innym wymiarze. 



~~~~~ W końcu randka. Mamy nadzieję, że się podobało... Starałyśmy się żeby był jak najlepszy bo jest on, w nie wielu, które pisałyśmy razem.
~ W czwartek planowane było dodanie, ale miałam dodatkowy angielski i nie za bardzo miałam jak bo jeszcze lekcje, a wczoraj byłam z mamą w kinie na ''Bejbi Blues''. Jeśli ktoś się interesuje problemami dzisiejszej młodzieży to ten film jest dla niego, ale jeśli ktoś boi się różnych kontrowersyjnych scen lub ich nie trawi to radzę nie oglądać. Aaaa i jeśli nie macie 15 lat to Was nie wpuszczą, no chyba, że będzie z Wami ktoś dorosły. Dobra to taka moja opinia o filmie tej samej reżyserki co "Galerianek''.  Tymczasem mam nadzieję, że rozdział przypadnie Wam do gustu, a komentarze się posypią :) Wiem, że jakiś czytelników tam mamy, więc abyśmy dodały 9 rozdział musi być
9 KOMENTARZY!!!
Od razu ostrzegam, że Animowe komentarze nie będą uznawane, jeśli na końcu się autor nie podpisze, najlepiej nazwą z Twittera. Jeszcze chciałam poinformować, że mam konto na TT i nazywam się @SwagggerLove, czyli jak ten blog i jeśli ktoś chciałby się skontaktować to prosimy zajrzeć w zakładkę KONTAKT i tam będą podane różne możliwości. O moim koncie na Instagramie prawdopodobnie pod następnym rozdziałem. Troszeczkę się rozpisałam, ale już kończę :) Wraz z Klaudią pracujemy już nad 9 częścią. Z góry dzięki za wszystkie komentarze i do następnego! ~ Doma


Szarlotka dedykowana Nikoli i szarlotce jej mamy, która jest pyszna (szarlotka, nie mama :D)

poniedziałek, 31 grudnia 2012

Rozdział 7



Oczami Domi:
-następnego dnia rano-
Zabiję kiedyś ten budzik! Dobra pora wstawać! Dzisiaj randka z Justinem… I znów ten sam dylemat: Co ja na siebie włożę? Ale to za chwilę bo teraz muszę zjeść śniadanko, ponieważ to najważniejszy posiłek w ciągu całego dnia, a nie chcę zemdleć na pierwszej randce, zresztą na żadnej innej też nie.
Wstałam, skorzystałam z toalety i w podskokach zeszłam na dół, do kuchni. Zrobiłam sobie omleta przy rytmach Lany Del Rey, po czym zjadłam go, jak to ja, z kilogramem cukru. Włożyłam naczynia do zmywarki i poleciałam na górę. Włożyłam na siebie legginsy i sweterek, aby było mi wygodnie i związałam włosy w niedbałego koka. Po 15 minutach wparowała do mojego pokoju Klaudia.
- Heeeeej. Wybrałaś już coś? – przywitała się
- Ymm, no nie. Kompletnie nie wiem w co się ubrać! – oznajmiłam
- Ty nie wiesz?
- Nooo. Boję się, że będę wyglądała jak porażka mody i mu się nie spodobam.
- Mówi to dziewczyna, która nawet w piżamie wygląda perfekcyjnie! – zaśmiała się
- Taaa jasne, wtedy to wyglądam akurat jak straszydło no, ale okej
- Dobra – powiedziała wchodząc do mojej garderoby – Zaczynamy! Sukienka czy spodnie i jakaś ładna bluzka?
- Sukienka!
- Ta?
- Nie?
- Może ta?
- Za elegancka… za błyszcząca… za jasna… za ciemna… za kolorowa… - mówiłam, kiedy Klaudia pokazywała mi kolejne sukienki
- Ty się nigdy nie zdecydujesz!
- Nie moja wina! On pewnie będzie wyglądał jak boskie ciacho, a ja jak szara mysz z pod miotły!
- Wcale tak nie mów! Poszukamy jeszcze czegoś i będziesz wyglądać olśniewająco!
Oczami Justina:
- Za luźne… za obcisłe… za szorstkie… za świąteczne… za gejowskie! Jeju co ja tu mam?! – gadałem wyrzucając  kolejne koszule, koszulki, swetry i inne ciuchy z wieszaków
- Może Ci jakoś pomóc?
- Hej, mamo.
- Ta dziewczyna musi być wyjątkowa, skoro tak się stroisz – zaśmiała się
- Nie stroję się tylko wybieram ubiór
- Nazywaj to sobie jak chcesz, ale ja wiem swoje. To jak pomóc Ci?
- Noo
- A gdzie ją zabierasz?
- Do restauracji, a potem do… A zresztą opowiem Ci jak wrócę
- No dobrze. Ta będzie akurat – mama podała mi koszulę z rękawem ¾
- Dzięki – pocałowałem ją w policzek
- Nie zapomnij posprzątać tego co wyrzuciłeś – powiedziała wychodząc z mojego pokoju
- No okej
- A i podciągnij spodnie bo jak się wywrócisz na pierwszej randce to będzie miała niezły ubaw – krzyknęła moja rodzicielka ze schodów prowadzących na dół
- Postaram się! – odkrzyknąłem i zacząłem szukać odpowiedniej dolnej części garderoby
Oczami Domi:
- Ja tu chyba na serio nie mam niczego – powiedziałam zrezygnowana
- A może ta się podoba? – zapytała moja mama wkraczając do mej świątyni z sukienką na wieszaku
- Jest śliczna!
- Już jest Twoja!
- Dzięki, dzięki, dzięki – wytuliłam mamę najmocniej jak umiałam
- To ja już idę, ale jakbyście czegoś potrzebowały to jestem na dole – oznajmiła kierując się do drzwi
- Ok.
- Ona jest cudowna! Zobaczysz szczęka mu opadnie jak Cię zobaczy! – powiedziała Klaudia
- Nie przesadzaj! Teraz jeszcze nam zostały: buty, torebka, makijaż i fryzura! – wymieniałam
- A czegoś na siebie nie nakładasz?
- Kobieto, jest lato! Która godzina?
- 11:20
- Mało czasu! Dobra zaczynamy od butów – zarządziłam
- Ostatnio było ich o połowę mniej… - zdziwiła się Klaudia widząc kolekcję mojego obuwia
- Byłam z mamą na zakupach
- Nie skomentuję tego ile nakupiłaś, a więc jaki kolor?
- Niech będą czarne
- Chcesz być wyższa od niego – śmiała się Klaudia, kiedy przymierzałam buty
- No nie
- A może na koturnie?
- Nie,  nie mam ochoty na koturny
- To ja mam pomysł: ja wybieram jedne i Ty też, a potem między nimi dokonasz wyboru – kiwnęłam twierdząco głową i zaczęłyśmy szukać
- Ja już wybrałam
- Ja też, teraz wybieraj
- Obie są ładne i mi się podobają bo przecież gdyby mi się nie podobały to bym ich nie miała. Czyż nie tak?
- No tak, ale nie pójdziesz w jednym taki, a w drugim takim bucie
- Poczekaj! – złapałam po jednym bucie z pary i pobiegłam na dół, a moja przyjaciółka za mną. Będąc w salonie założyłam buty
- Które lepsze?
- Ten co masz na prawej nodze – odezwał się tata, czytający gazetę
- Tata ma rację – kiwnęła potakująco mama
- Dziękuje! – krzyknęłam biegnąc po schodach z obuwiem w ręku
- Widzisz, czasami trzeba zdać się na przyjaciółkę
- Raz Ci się udało! Ale dzięki. Jeden problem z głowy! Teraz torebka! – uśmiechnęłam się – Czekaj, czekaj – zatrzymałam Klaudię, która chciała wstać i sama pobiegłam do garderoby – Mam! – włożyłam na siebie buty, przyłożyłam wieszak z sukienką i na ramię zawiesiłam torbę – Jest dobrze?
- Genialnie!
- To się cieszę. Teraz już tylko makijaż i fryzura!
- Tylkoooo
- Obiaaaaad! – krzyknęła mama z kuchni
- Idziemy! – zahaczyłyśmy o łazienkę, umyłyśmy ręce i zbiegłyśmy na dół. Po przepysznym spaghetti wróciłyśmy na górę
- Która jest? – zapytała przyjaciółka
- 13:40. Mamy czas, to może pogramy na xbox’ie?
- Z chęcią. Jaką grę proponujesz?
- Ulubioną?
- Ulubioooną – zakomunikowała kiwając głowa w górę i w dół, a ja włączyłam konsolę i do napędu włożyłam płytę z grą Just Dance 4
- To co na początek? Może Good Feeling?
- Ooo tak, a potem Nicki Minaj – Super Bass
- Spoko
Po przetańczeniu kilu piosenek, m.in. Seleny Gomez – Love You Like A Love Song oraz Pitbulla z Jennifer Lopez  - On The Floor, dochodziła 14:30.
- Dobra to ja lecę wziąć prysznic, a Ty sobie jeszcze potańcz – powiedziałam wchodząc do łazienki
- Tylko się nie zabij!
- Spróbuję – odpowiedziałam wchodząc pod strumień bieżącej wody
Wylałam na siebie żel malinowy, a na włosy szampon z marokańskim olejkiem, po czym się umyłam oraz opłukałam i owijając się w ręcznik wyszłam z pod prysznica. Wtarłam we włosy odżywkę o zapachu identycznym co szampon, a na ciało nałożyłam mocno nawilżający balsam. Założyłam bieliznę, otuliłam się w suchy ręcznik i wyszłam z pomieszczenia.
- Podaj mi sukienkę!
- Trzymaj
Wróciłam do łazienki, włożyłam sukienkę i zaczęłam się przeglądać w lustrze zadowolona ze swojego wyglądu.
- Choć już! Jest 15:50! – poganiała mnie przyjaciółka
- Co? Już? To chodź mi pomóż – mówiłam wchodząc do garderoby.
- To jaka fryzurka – pytała przyjaciółka kiedy usiadłam przed toaletką
- Falowane?
- Dobry pomysł! To Ty tu sekundę poczekaj, a ja idę do łazienki po suszarkę
- Yhym.
- Jestem! Gdzie masz kontakt?
- Tu - wskazałam palcem
- Siedź i się nie ruszaj, a ja Ci szybko wysuszę włosy
- Ałłłłłłłłłłłłł!!!
- Chcesz żeby na Ciebie czekał?
- Nie
- To chwilę pocierpisz, ale już kończę… Gotowe!
- Dobra, mam godzinkę – mówiłam patrząc na zegarek – Gdzie ta moja lokówka?! – denerwowałam się biegając po garderobie
- Znalazłam!
- Super! To ja sobie zrobię takie lekkie loki, a Ty poszukaj tej dobrej mascary w kosmetykach
- Tak jest kapitanie! – zasalutowała Klaudia
- Nie wygłupiaj się tylko szukaj!
Nakręciłam włosy, dlatego wyszły mi ładne fale, a po chwili moja przyjaciółka znalazła ‘malowidło’ jak to ona mówi. Podkręciłam rzęsy zalotką i maznęłam je czarną mascarą.
- Ta czy ta? – pokazywałam Klaudii szminki
- Czerwona
- I jak? – zapytałam kiedy się umalowałam
- Doskonale!
- Ale się stresuje……..
- Nie masz czego!
- A jak mu się nie spodobam i stwierdzi, że z przyjaciółmi jestem fajniejsza, a tak sam na sam to taki kompletny pustak?
- Weź się ogarnij bo Cię zaraz kopnę!
- Ale…
- Nie ma żadnego, ale! Wierzę w Ciebie! A teraz zjedz coś czekoladowego to może się chociaż w procencie odstresujesz
- Dzięki. Chcesz kawałek?
- Jasne
- Trzymaj. Jaka pyszna ta czekolada…
- Eheee Pomogła?
- Trochę
- Widzisz? Oto mi chodziło. Która godzina?
- Za 10 siedemnasta
- To ja lecę. Miłej randki – uśmiechnęła się
- Poczekaj odprowadzę Cię
- Nie, Ty tu zostań i czekaj na dzwonek do drzwi oznajmujący Pana Ślicznego, a przyjaciółka sobie poradzi – dała mi buziaka w policzek i pobiegła do swojego domu
Oczami Justina:
Właśnie dojeżdżam pod dom Dominiki. Bardzo się stresuję, ponieważ ona jest wyjątkową dziewczyną, a kto wie czy nie tą jedyną? Wdech wydech, wdech wydech, Justin! Nie pierwszy raz idziesz na randkę! Ostatni głęboki oddech i wysiadam. Wziąłem różę, zamknąłem drzwi i ruszyłem w stronę drzwi frontowych.
Oczami Domi:
Dojadłam białą czekoladę i poszłam umyć zęby. Poprawiłam makijaż i do torebki włożyłam chusteczki, mascarę, szminkę, gumy do żucia i telefon, który wcześniej wyciszyłam.
Nałożyłam buty na nogi i o równej 17 zadzwonił dzwonek do drzwi.

~~~~~ W przyszłym będzie już na pewno o randce, na którą mam genialny, jak dla mnie, pomysł!
Obu nam się podoba - Doma
Szczęśliwego Nowego Roku! Żeby Wam się żyło bardzo dobrze oraz by Bieber w końcu odwiedził Polskę!
Życzy Doma (SwagggerLove!), Klaudia (SwagggerLove!, Awesome Stories, Psiaki - Misiaki) oraz Nikola, nasza 'garderobiana' (Nikola - Nikolaa, SwagggerLove!)

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Rozdział 6



Oczami Domi:
- Jasne, że nie powiem. – uśmiechnął się cwaniacko – Myślisz o tym samym co ja?
- A o czym myślisz?
- Między innymi, że moglibyśmy ich trochę zeswatać i, że jesteś śliczna
- O tym pierwszym tak
- Ja to powiedziałem? – zagryzł wargę, a ja pokiwałam głową – Ymmm to jak już to powiedziałem…
- Nie wstydź się.
- Umówisz się ze mną? – uśmiechnął się słodko
- Tak. – odpowiedziałam po kilku sekundach milczenia
- Pasuje Ci sobota? – zapytał
- Raczej tak
- To fajnie. Wpadnę po Ciebie o 17
- Okej. – posłałam mu promienny uśmiech
Chwilę później nasze zakupy zostały zeskanowane i wyjmowałam pieniądze z kieszeni, ale Justin powiedział, że on zapłaci. Trochę się posprzeczaliśmy lecz i tak wygrał. Wychodząc ze sklepu, Biebs otworzył mi drzwi, a ja mu po raz kolejny podziękowałam.
- Jak tam gołąbeczki? – zapytał Justin
- Żadne gołąbeczki! – oburzyła się Klaudia
- Justin co Ty wygadujesz?! – odezwał się Chris
- Tylko nie bij. Tak sobie powiedziałem. – Jus uniósł ręce w geście obronnym
- No okej. Co kupiliście? – zaciekawił się Beadles
- Chupa-chupsy – odpowiedział Bieber
- I żelki haribo – dodałam
- Oraz gumy… - zaczął Justin
- Ejjjj czy Wy się przypadkiem nie spieszycie?!?! – przerwał mu Christian
- Do żucia, pacanie! – oznajmił Biebs, a my z Klaudią dostałyśmy napadu śmiechu
Kiedy się uspokoiłyśmy ruszyliśmy jedząc lizaki i rozmawiając o głupotach. Po ok. 15 minutach doszliśmy do bardzo ciekawego miejsca. Mianowicie była to dzielnica Venice, która słynie ze swoich kanałów wodnych, plaż i bardzooo długiej promenady. Przechadzaliśmy się po deptaku spoglądając na ulicznych artystów. Byli to muzycy, mimowie, malarze, znaleźli się też sprzedawcy pamiątek.
- Klaudia chodź bo zobaczyłam ładną bransoletkę! – oznajmiłam z zachwytem
- O jeju znowu ogarnął ją szał zakupów! Chłopcy czekajcie tu na nas, a ja postaram się jak najszybciej wybić jej to z głowy! – powiedziała szybko Klaudia, ponieważ ciągnęłam ją w stronę straganu z biżuterią.
- Patrz jaka śliczna!... Ta ładniejsza… O albo ta!.. – mówiłam oglądając kolejne bransoletki
- Wybierz sobie jedną. SZYBKO! I chodźmy już bo chłopcy czekają. – poganiała mnie przyjaciółka
- Musisz mi doradzić… Ta czy ta? – pokazywałam ozdoby z kryształowych koralików
- Fioletowa – oznajmiła bez zastanowienia
- Ale na pewno?
- Tak! Chodź już – gadała lekko poddenerwowana
- Poczekaj, tylko zapłacę
Po kilku minutach mogłyśmy wrócić na wcześniejsze miejsce, ale oczywiście nie obyło się bez kupienia jeszcze pary kolczyków i wisiorka.
- Ejj, gdzie oni są? – zapytałyśmy równo
- No ja nie wiem, kupowałam biżuu
- Przez Ciebie mamy zawsze problemy! Jak my teraz wrócimy do domu? Przecież nie znamy drogi – histeryzowała Klaudia
- Przeze mnie? Nie moja wina, że jesteś taka sztywna i nie możesz się rozluźnić! Chris Chrisem, ale człowiekiem też jest i nie musisz się aż tak bać, że coś źle zrobisz, jakby co masz mnie i ja Cię z tego wyciągnę! – wkurzyłam się
- Przepraszam, ale ja się przy nim strasznie stresuje. Ty przy Justinie nie? – wytłumaczyła
- No wiesz przecież, że tak. Tylko ja próbuję to trochę zamaskować
- Jak Ty to robisz? Po Tobie w ogóle nie widać, że najchętniej byś uciekła do domu
- Uśmiech od ucha do ucha i dużo gadam, wtedy nie myślę i jest OK. Też spróbuj!
- Postaram się, ale teraz mamy inny problem
- Jaki?
- Gdzie oni się podziali…
- OOO! Popatrz idą!
- Przepraszamy, że tak piękne panie musiały na nas tyle czekać, ale czegoś szukaliśmy – wyjaśniał Justin
- To dla Was, ślicznotki – dodał Chris kiedy razem z Jusem wręczali nam duże, czerwone lizaki w kształcie serc
- Dziękuje – szepnęłam przytulając Biebera
- Wy myślicie, że my to zjemy? – zironizowała Klaudia
- Mów za siebie! Co to dla mnie? Nie raz, nie dwa jadłam takie lizaczki – zaśmiałam się
- Chris mówiłem Ci, żeby wziąć większe – oznajmił Biebs
- Taki starczy – powiedziałam po czym dałam buziaka w policzek mojemu przedmówcy
- Same będziemy jeść? – zapytała przyjaciółka
- My jeszcze mamy chupa-chupsy – szeroko uśmiechnął się Beadles
- No okej. Wracamy już? Ciemno się robi… - zakomunikowałam
- A nie chcesz zobaczyć uroków tej dzielnicy nocą? – spytał Jus
- Może kiedy indziej - oznajmiłam
- Dobrze, to chodźmy, a Wy zostajecie?
- Też idziemy
Ruszyliśmy w drogę powrotną. Nikt się nie odzywał, a ja i moja przyjaciółka podziwiałyśmy okolicę. Zauważyłam, że chłopcy się nam przyglądają i porozumiewają wzrokiem.
- Justin, odprowadzisz Domi? – zapytał Christian, kiedy dochodziliśmy do domu Klaudii
- Jasne – odpowiedział
Przytuliłam przyjaciółkę i powiedziałam na ucho, że potem zadzwonię.
- Do zobaczenia – pożegnaliśmy się z naszymi gołąbkami, a oni skręcili w stronę drzwi frontowych Klaudii, my szliśmy dalej
- Mogę Cie jutro odprowadzić do domu koło 22 czy musisz być wcześniej? – zapytał kiedy byliśmy sami
- Raczej tak. Moi rodzice nie powinni mieć nic przeciwko
- To fajnie, cieszę się
- Mogę Cię przytulić na pożegnanie? – spytał, gdy byliśmy pod drzwiami do mojego domu
- Nie musisz się pytać
Przytuliliśmy się, wymieniliśmy krótkie ‘Do zobaczenia jutro’ i weszłam do domu.
- Przystojny. Byliście na randce? – zagaiła mama kiedy zdjęłam buty
- Nie, byliśmy we czwórkę, razem z Klaudią i jego przyjacielem. Jutro idziemy, a no właśnie mogę jutro wyjść od 17 do ok. 22???
- No nie wiem…
- Proooooszę
- Ale jak Cię nie będzie o 22:30 to będziesz miała z tatą do czynienia
- Dobrze, dziękuje.
- Tylko Twój kolega ma Cię odprowadzić bo skąd mam mieć pewność, że Cię nie zostawił gdzieś w Holywood i nie wracałaś pieszo…
- Mamo, on taki nie jest…
- To ja robię herbatkę i mi coś o nim opowiesz. Okej?
- Oki, ale tą dobrą?
- A czy jak rozmawiamy to pijemy coś niedobrego?
- No nie. Mamy jeszcze tą taką dobrą co można zjeść?
- Mamy. To idź po pierniczki, a ja zrobię herbatę.
- Okej
- To jak ma na imię ten Twój kolega? – zapytała mama, kiedy siedziałyśmy już z przysmakami w salonie
- Justin
- Ładnie, a w Twoim jest wieku?
- O rok starszy
- Może być. Poczekaj on mi kogoś przypomina…
- Justin Bieber?
- To on?
- No tak, ale jest całkiem normalny jak na bożyszcza nastolatek
- Pomyśleć, że kiedyś się w nim kochałaś, a teraz idziesz z nim na randkę
- Mamoooo
- No co mamooo, mamooo, nie byłaś jedną z wielu Beliebers?
- Byłam, ale to już przeszłość, teraz jestem starsza i nie mam swojego ‘ukochanego’ artysty
- A opowiesz mi jak się poznaliście?...
Z mamą rozmawiałam kilka godzin, ponieważ mówiłam jej każdy, nawet najmniejszy szczegół. Kiedy w końcu dotarłam do swojego pokoju zadzwoniłam do Klaudii:
- AAAAA!!! Nie uwierzysz – krzyczała, piszczała, ogólnie się cieszyła
- Co się stało??? – zapytałam spokojnie
- AAAAA!!! Umówiłam się z Chrisem!!!
- To fantastycznie! Wtedy jak Cię odprowadzał?
- No tak! Ale się cieszę! A Ty co robiłaś z Justinkiem?
- Odprowadził mnie do domu i już… Ale…
- Co ale?
- No jak byliśmy w sklepie to powiedział, że jestem śliczna i zapytał czy się z nim umówię
- I co kiedy idziecie na raaaandkę – przeciągnęła
- Ktoś powiedział, że się zgodziłam?
- Co?!
- Żartuje… Jasne, że się zgodziłam
- To kiedy idziecie?
- Jutro! O jejusiuuuu w co ja się ubiorę?! A Wy kiedy idziecie?
- Nie umówiliśmy się aż tak
- To zaprosił Cię na randkę, ale nie umówiliście się na dokładny dzień i godzinę?
- No nie…
- Ja Cię chyba nauczę jak trzeba postępować z samcami alfa! Ale to nie teraz bo na razie muszę myśleć w co ja się jutro ubiorę…
- Jak chcesz możemy iść rano na zakupy
- Z chęcią. To co o 10?
- Ty wstaniesz?!
- Na 17 mam randkę to za dużo czasu mieć nie będziemy… Albo nie, nie idźmy na zakupy tylko przyjdź do mnie i pomożesz mi coś wybrać.
- Okej to będę o 10:30
- Spoko. Papaaaa. Do jutra
- Do jutra. Dobranoc.
- Branoc.
Skończyłam rozmowę, wykonałam wieczorną toaletą i wskoczyłam pod ciepłą kołderkę. Zasnęłam rozmyślając o jutrzejszej randce z Justinem.


~~~~~ No ten rozdział mi się jakoś najbardziej ze wszystkich podoba (jak na razie), a Klaudii pewnie też, zresztą jak zwykle... - Domi
(Piszę sama bo Klaudia już pewnie na Wigilii)
+ Chciałyśmy złożyć najserdeczniejsze życzenia z okazji Świąt Bożego Narodzenia!
Zdrowia, szczęścia, pomyślności, spełnienia marzeń, pysznych potraw na Wigilijnym stole oraz masy cudownych prezentów! - D&K

7 rozdział już niebawem! Postaramy się dodać go jak najszybciej.
Tymczasem czekamy na komentarze, które byłyby wspaniałym prezentem dla nas

środa, 5 grudnia 2012

Rozdział 5



Oczami Domi:
Pędem pobiegłam po schodach do pokoju z jej imieniem na drzwiach. To co tam zobaczyłam zszokowało mnie…  Ona się malowała! To jest coś nie do pomyślenia. Zawsze było ,,Klaudia no chodź, tylko rzęsy Ci pomaluje!’’, a ona ,, Zabieraj te wszystkie mazidła ode mnie!!!’’. Chyba na serio spodobał się jej Chris bo po raz pierwszy się stroiła.
- No, nie powiedziałabym, że stoi przede mną moja przyjaciółka – powiedziałam poważnie
- Co Ty tu do jasnej ciasnej robisz?! – zapytała
- A no stoje
- To czemu nie zapukałaś?
- Ejj, no miałam stać przed drzwiami? Pukałam, ale byłaś za bardzo skupiona na strojeniu się dla Chrisa, że nie słyszałaś!
- Wcale, że nie! Pomalować się nie można?!
- Ty i malowanie to jest coś niezwykłego, więc powód musi być
- Nie ma żadnego powodu
- A ja jednak wiem, że jest. To co będziesz szczera?
- Ale z czym?
- No będziesz czy nie?
- Będę
- Zauroczyłaś się w Chrisie?
- Ymm, no chyba tak…
- O jejjuuuu w końcu będziesz miała chłopaka!
- Czy ja wiem? Na pewno mu się nie podobam
- O co się zakładasz?
- O nie, nie, nie! Co znów wymyśliłaś?
- Ja? Nic…
- Doma nooo
- Pogadam sobie z Chrisem
- Zabraniam Ci!
- Ale ja chcę tylko wyciągnąć z niego czy mu się podobasz! Bo jak nie to po co się łudzić? Lepiej przejrzeć na oczy od razu, żeby potem nie było nieodwzajemnionej miłości, złamanego serca i tak dalej
- Brałaś coś?!
- Nie, a niby co miałabym brać?
- No nie wiem, ale gadasz jak nie Ty!
- Normalnie mówię. Po prostu nie chcę, żeby któraś z nas miała złamane serce bo to straszliwie boli i wtedy nawet lody mało co pomagają!
- Mam pytanko
- Pytaj
- Nie podmienili Cię kosmici?
- Nieee, ale zastanawiam się czy może Tobie nie zrobili prania mózgu
- Raczej nie
- To czemu się malujesz i wprost mówisz o swoich uczuciach?
- To chyba LA tak na mnie działa
- Powiedzmy, że rozumiem
- Hahahahahhaha ok.
- Idziemy?
- A która jest?
- 25 po
- To chodźmy.
--Wyszłyśmy z jej pokoju--
- Zauważyłam, że masz lizaka
- No mam
- A mi to nie przyniosłaś?! – zrobiła obrażoną minę
- Jak chcesz to pójdziemy do sklepu i Ci kupię
- W ogóle wiesz gdzie jest sklep?!
- Ymm, nie, ale poprosimy chłopców to nam pokażą
- Okej
- Pamiętaj! Wyprostuj plecy, cycki do przodu i nie powiedz niczego głupiego bo możesz zapomnieć o Chrisie!
- Jeszcze coś?!
- Uśmiech od ucha do ucha!
- Heh spoko
Wyszłyśmy z domu, a chłopcy już na nas czekali przed bramą. Podeszłyśmy do nich i dałyśmy im po buziaku w policzek. Widać było, że są zadowoleni.
- To gdzie nas zabieracie? – zapytała Klaudia
- Niespodzianka! – wyszczerzył się Jus
- Poczekajcie sekundę. Pokażecie mi gdzie jest jakiś sklep z lizakami? - zapytałam
- No jasne – oznajmił Chris
- To tutaj – powiedział Justin po ok. 5 minutach marszu
- Okej. Justin pójdziesz ze mną? Pokazałbyś mi co gdzie leży – zapytałam
- Jasne
Oczami Klaudii:
Myślałam, że ją zabiję! No cóż, ale to moja przyjaciółka i chciała mi trochę pomóc, chociaż wiem, że ona też ma w tym interes bo pobędzie z Justinem sam na sam.
Oczami Domi:
Kiedy odchodziliśmy Klaudia spiorunowała mnie wzrokiem, a ja się zniewalająco uśmiechnęłam. Słyszałam pogłoski, że Justin jest gentelmanem, ale teraz się o tym przekonałam, ponieważ otworzył mi drzwi do budynku.
- Może kupimy żelki? – zasugerowałam
- Ty się jeszcze pytasz?! Przed Tobą stoi Potwór Żelkowy! – zaśmiał się chłopak
- Naprzeciw Ciebie też – uśmiechnęłam się – A jakie lubisz?
- Najbardziej to kwaśne lub w jakimś cukrze – powiedział
- To tak jak ja. Wole się wykrzywiać i wgl. niż jeść bezsmakowe żelki!
- No racja. Wyjątkiem są Misie Haribo
- Te złote? – potwierdził głową – Koooocham je
- Czyli co do wyboru żelek jesteśmy identyczni
- Na to wychodzi – potwierdziłam
Wybraliśmy żelki i podeszliśmy do półki z gumami i lizakami. Było tego dwa razy więcej niż w Polsce, ale co się dziwić. Na szczęście były moje ukochane chupa-chupsy! Wzięliśmy po dwa lizaki dla każdego oraz gumę Orbit i stanęliśmy w kolejce.
- Mam pytanko – powiedziałam
- Pytaj – odpowiedział
- Jak myślisz, Klaudia podoba się Chrisowi? – zapytałam
- Myślę, że tak
- A mógłbyś go jakoś dyskretnie podpytać czy coś?
- Mógłbym, a on się jej podoba?
- No tak, ale nie powiesz mu?
- Jasne, że nie powiem. – uśmiechnął się cwaniacko – Myślisz o tym samym co ja?
- A o czym myślisz?
- Między innymi, że moglibyśmy ich trochę zeswatać i, że jesteś śliczna
- O tym pierwszym tak
- Ja to powiedziałem? – zagryzł wargę, a ja pokiwałam głową – Ymmm to jak już to powiedziałem…


~~~~~ No tak mi się jak zwykle podoba, ale ten chyba jest do tej pory najlepszy ;) ~Klaudii
Mi tak sobie się podoba :) Pewnie mnie zabijecie, że ona się tam malowała... Wy nas rozśmieszałyście zakładając, że oni będą się całować lub coś :D Jak myślicie co będzie w 6 rozdziale? ~Domi ~~~~~